Prawda

Tak często w życiu prawdą wcale nie jest... prawda... ale coś, w co łatwiej uwierzyć... Chyba na równi - faceci jak i kobiety chętniej za prawdę uznają rzeczy - ich zdaniem - wiarygodniejsze...

Bez sensu? Tak, ale niestety tak właśnie jest najczęściej... Bez względu na to, że życie bywa nieraz absolutnie niewiarygodne... Bez wysiłku przeskakuje to, co człowiek uważa za możliwe...

Czemu prawdą jest to, w co chcemy uwierzyć a nie to co prawdziwe??

Może dlatego, że doczekaliśmy leniwych czasów... Ludziom NIE CHCE się szukać prawdy... mieć tej ciągłej pokory w stosunku do własnego zdania... tej świadomości - "wiem, że nic nie wiem"... że niczego nie wiem NA PEWNO... że po prostu mogę się mylić... Nie łatwe to - bo wymaga ciągłego "balansowania". Z jednej strony jasnego własnego zdania a z drugiej umiejętności poddania go pod wątpliwość... A takie połączenie jest NAPRAWDĘ rzadkie i wcale niełatwe.

A może dlatego, że prawda bywa w naszych czasach tak niewiarygodna że proste kłamstwo zastępuje ją  o niebo lepiej? Że dożyliśmy czasów kiedy prawdziwe powody banalnych faktów - ot choćby spóźnienia się na randkę - brzmią jak scenariusz filmu akcji...

Nie wiem... wciąż szukam odpowiedzi... i pewnie jeszcze długo jej poszukam...

Żeby było jeszcze trudniej...  Szokujące jest... czemu tak łatwo jest ludziom uwierzyć w to co złe a tak trudno przekonać do czegoś dobrego... To tak trochę jak w kawale że możesz mówić sto lat kobiecie że ją kochasz i tyleż samo czasu jej to udowadniać swoim życiem a i tak stale będzie miała wątpliwości, a niech tylko ktoś jej powie, że ją zdradzasz - uwierzy od razu.
Żeby nie było - faceci też tak mają tylko w innych tematach.

Miłość

O niczym chyba nie napisano więcej.

A jednak miłość, tę prawdziwą spotyka się naprawdę rzadko... Owszem... ludzie się lubią... szanują... przywiązują do siebie nawzajem... lubią spędzać wspólnie czas... ale nie kochają...

Faceci zakochują się naprawdę rzadko... nie wiem, czy nawet nie o wiele rzadziej niż kobiety... Najczęściej tylko lubią swoje kobiety i w jakimś stopniu akceptują... a potem dochodzi do tego mieszanina wygodnictwa, poczucia obowiązku, niewiary w to, że może być inaczej...

Jeśli facet jest w stanie zdradzić kobietę, którą - jak twierdzi - kocha... to po prostu jej nie kocha... Bo miłość wyklucza zdradę.

Faceci nie zakochują się w "intelekcie"... Wbrew temu czego chciałyby co brzydsze przedstawicielki płci pięknej - to wygląd decydował i decyduje... Nawet jeśli nie od razu... to i tak po pewnym czasie to z człowieka wyłazi... To żadna filozofia - że facet nie będzie się oglądał za innymi kobietami jeśli jego własna kobieta z którą idzie naprawdę mu się podoba... Jeśli zaś właśnie ta kobieta przypomina raczej pięciotonowego kaszalota bądź też dobrze wysmażonego kurczaka niewiedzieć czemu wymalowanego gdzieniegdzie różową farbą ftalową to niech się nie dziwi, że jej facet będzie szukał wytchnienia dla oczu (oby tylko dla oczu)...

Nie wyobrażam sobie mówienia komuś komplementu wtedy, kiedy nie jest on szczery... Nie potrafiłbym powiedzieć swojej Kobiecie "Jesteś śliczna" gdybym czuł coś przeciwnego... Myślę, że nawet faceci, którzy chcą jakoś podbudować na duchu swoje kobiety mówiąc im komplementy nieco "na wyrost" i tak prędzej czy później kierują się w stronę prawdy... I nie jest to żadna zmiana ich uczuć... nie jest to żadne "już mnie nie kochasz" - jak to z upodobaniem nagłaśniają panie. Przeciwnie... to staranie aby zobaczyły same siebie w realnym świetle... aby wyszły spod klosza i zmierzyły się z rzeczywistością taką jaka ona jest...Bo jeśli jej nie pokonają - to na zawsze skazane będą na kłamstwo... 

I to na własne życzenie...


Szczęście

Każdy chce być szczęśliwy. Nawet ten kto nie ma pojęcia na czym to jego szczęście polega i tak instynktownie go szuka.

Mogę szczerze powiedzieć, że jestem szczęśliwy... Bardzo bardzo szczęśliwy.

Ci, którzy znają mnie bliżej złapaliby się pewnie za głowę, jak można być szczęśliwym w okolicznościach takich jak moje? Ano można. Bo to nie okoliczności decydują o tym kiedy poczujemy się szczęśliwi... Szczęście jest w nas...

Powodów do szczęścia wszyscy dostajemy codziennie mnóstwo... Tylko od nas zależy ile spośród nich dostrzeżemy...

Inna rzecz, i nie wiem czemu tak jest, że w wielu ludziach na widok czyjegoś szczęścia uruchamia się chęć jego popsucia. Taka swoista psychologia "psa na sianie" - jeśli sam nie zje to drugiemu nie da. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć czegoś takiego. Nawet w stosunku ludzi którzy wyrządzili mi osobiście wiele złego nie potrafiłbym się tak zachować... ot, żeby tylko popsuć czyjeś szczęście. Zazdrość, zawiść czy mściwość to uczucia całkiem mi obce.

Kobiety i faceci

Kobiety

Przyznam szczerze, że je szanuję... To dosyć niepopularne w tych czasach... ale nigdy nie podążam ślepo za stadem więc i w tym przypadku nie jest inaczej. 

W "sweetfociach" robionych ukradkiem w łazience może i jest wiele śmieszności i próżności... ale nie tylko. Chyba tyle samo rozpaczliwego wołania "ZOBACZCIE MNIE" nie jestem beznadziejna... Można się mną zachwycić... uznać...docenić... podziwiać... Nie jestem bezpostaciowym składnikiem tłumu.

Odmienność ich świata od świata facetów jest fascynująca... Bóg obdarzył mnie niezwykłą Kobietą... Z jednej strony pełną ciepła, wdzięku, kobiecości i ognia a z drugiej mądrą, wiedzącą czego chce... umiejącą słuchać... rozumiejącą... i to zarówno siebie samą jak i mnie... To naprawdę niezwykłe... A to tylko czubek góry lodowej jej niezwykłości... Bo ileż kobiet na tym świecie z jednej strony potrafi stworzyć z niczego dom pełen ciepła i radości... dom w którym wszystko jest na właściwym miejscu, do którego chce się wracać... a jednocześnie będzie w stanie pójść za facetem na koniec świata?... Zwykle jest całkiem inaczej... albo kobieta przybiera rolę "kury domowej" i jej horyzont nie sięga wyżej niż górna szafka z talerzami, albo przeciwnie... patrzy na świat tak górnolotnie, że zatraca całą swoją kobiecość podążając gdzieś w stronę niby-intelektualizmu. 

Tak, bywają wyjątki. Kobiety piękne i mądre jednocześnie. Kobiety świadome siebie samych i odnajdujące się w świecie, który je otacza. I chciałoby się aby tych wyjątków było jak najwięcej.

Myślę, że przed kobietami (podobnie jak przed facetami - ale o tym za chwilę) powinno się postawić jedno zasadnicze wymaganie : NAJPIERW bądź Kobietą... Najpierw naucz się być prawdziwą Kobietą. Tworzyć prawdziwy Dom. Dom do którego się tęskni. A dopiero potem podążaj za intelektualnymi ambicjami... a nie w odwrotnej kolejności - czy co gorsza - zamiast... Właśnie taki kierunek stawia wiele spraw z głowy na nogi... Wzbogaca o sferę niezbędną człowiekowi do życia i rozwoju... dodaje zdrowego dystansu...

Tyle razy widziałem kobiety uwikłane w "robienie kariery"... Z pozoru silne a w rzeczywistości wykończone własną siłą... Bogate na zewnątrz i puste w środku... zawieszone gdzieś w próżni między kolejną imprezą, kolejnym ważnym wyjazdem, kolejnym spotkaniem z "psiapsiółkami" a kolejnym kochankiem zbyt "skomplikowanym" aby go wprowadzać do swojego życia...

Lubiłem wtedy przewijać do przodu machinę czasu... Jak to będzie za 40 lat jak się już zestarzejemy?
Nieodmiennie był to kubeł lodu na głowę... Już wybrałbym prędzej dożywocie.

I cóż z tego, że ładne mieszkanie, konto i auto... ale za tym wszystkim nie stoi kobieta z dużego "K". Nie stoi ktoś za kogo oddałoby się życie... kto poszedłby z nami na koniec świata choćby w jednych dziurawych butach. Zresztą o czym tu marzyć gdy nawet temperatura podanego szampana stanowi problem.

Faceci

A jak to jest z facetami? Mając naturalną tendencję do skupiania się na jednej sferze życia często toną bez reszty w swojej pracy bądź hobby zapominając o całym świecie. Podążają za swoimi zainteresowaniami kosztem wszystkiego innego... Tymczasem facetem trzeba być na wielu płaszczyznach jednocześnie.Owszem, żeby coś skończyć w sensownym czasie trzeba się skupić przede wszystkim na tym, ale świadomość innych ról w życiu - jak choćby roli ojca - musi decydować o wyborze kolejnych spraw i celów.

W informatyce są terminy "multitasking" czyli wielozadaniowość - kiedy kilka zadań wykonywanych jest jednocześnie oraz i "task switching" - przełączanie zadań - kiedy w danej chwili wykonywane jest tylko jedno zadanie ale co chwilę następuje przełączanie zadań dzięki czemu kolejne zadania również zostają "popchnięte naprzód". Myślę, że te dwa terminy bardzo trafnie oddają różnicę w naturze kobiety i mężczyzny.

Przy czym żadna ze stron nie ma prawa do poczucia wyższości. Zadania wykonywane w multitaskingu i task-swichingu mogą być realizowane są tak samo dobrze chociaż inaczej :)

Zrozumienie.

To oczywiste, że faceci nie rozumieją kobiet. Bo i nie o zrozumienie gra idzie. Na płaszczyźnie zrozumienia chodzi głównie o to aby "zrozumieć" że Kobiety po prostu "tak mają", że martwią się bez potrzeby, że boją się tam, gdzie nie ma się czego bać, że są niepewne choć upewnialiśmy je sto razy... Myślę, że nie ma ani potrzeby ani sensu podążać za kobiecymi lękami i wątpliwościami... i to bynajmniej nie z jakiegoś tam szowinistycznego męskiego wygodnictwa...
Przeciwnie... Dlatego aby naprawdę pomóc... Jeśli chcemy wyciągnąć kogoś z grzęzawiska to sami musimy stać na twardym gruncie. Jeśli będziemy zbyt blisko, to ugrzęźniemy w tym samym bagnie i nikomu - nawet sobie nie pomożemy

Jeśli więc nie "rozumieć" to co?

Kochać...

I to tak naprawdę... Choć... iluż ludzi potrafi kochać? Ludzie tak często nie kochają nawet samych siebie a cóż dopiero innych... Owszem, słowo "miłość" w najróżniejszych odmianach to chyba najczęściej spotykane słowo na świecie... ale tak często używane w stosunku do czegoś co z miłością ma tyle wspólnego co trójka murarska z Trójcą Świętą :)

Od czego zacząć?

Po co ten blog?

Chyba każdy człowiek ma coś do powiedzenia. Każdy ma coś do czego doszedł na swojej drodze do poznania tego świata. Choć wcale nie każdy ma ochotę się tym dzielić.

Znam takich którzy podzielą się absolutnie wszystkim, z zawartością swojej muszli klozetowej włącznie. Znam też i takich,  którzy zawistnie strzegą różnych własnych sposobów na życie, byle tylko mieć chociaż cień przewagi nad innymi, w tym wyścigu szczurów.

Absolutnie nie uważam, że warto się dzielić wszystkim. Ale też nie potrafiłbym "wyłącznie brać". Każdego dnia swojego życia korzystamy z tego, co wypracowali inni. Można więc powiedzieć, że codziennie "jakby" żerujemy na mądrości innych. To normalne, zdrowe i uczciwe dopóty, dopóki dokładamy coś od siebie. Inaczej to tylko czyste pasożytnictwo.

Chciałbym aby ten blog był zestawem przemyśleń na różne tematy. Za każdym razem będę się starał znaleźć to miejsce gdzie leży prawda. To mogę z całą odpowiedzialnością obiecać, bo zawsze w życiu jej szukałem i szukam. Nie tylko tu.

Chciałbym też, aby też dał ludziom garść "znaków zapytania". Właśnie pytań do zadania sobie samym - a nie odpowiedzi. Bo człowiek tak naprawdę szczerze i do głębi uzna tylko tę odpowiedź, którą sam znajdzie. Celowo nie szukam "dróg na skróty". Nie trudno zauważyć, że współczesna cywilizacja bardzo często idzie na skróty i to z gigantyczną szkodą dla samego człowieka.

A jeśli ktoś znajdzie tu też inną stronę tego bloga... duużo mniej poważną... :D 
To cóż... 
"Nikt nie jest wiecznie normalny" :D