Poezja analizowana

Strasznie mnie targa kiedy słyszę o ANALIZIE poezji...

To jedna z najstraszliwszych zbrodni na poezji... To zabicie jej DUCHA. Jak można poezję analizować??? Kto ma prawo do twierdzenia, że "ROZUMIE" poezję??  Po co, na Boga, mamy ROZUMIEĆ poezję...

Poezję się kocha... albo i nienawidzi... Bo poezję się CZUJE.

Poznanie kontekstu... możliwych dróg interpretacyjnych tego czy innego utworu poetyckiego powinno stanowić jedynie ciekawostkę... bo tak naprawdę nie ma NAJMNIEJSZEGO ZNACZENIA... co "autor miał na myśli"... Jedyne znaczenie, to tylko takie, jakie poezja ma dla nas samych... 

Prawdziwa poezja jest jak prawdziwa Kobieta... mieniąca się milionami odcieni... w każdej chwili inna... anioł i diabeł jednocześnie i w  jednej chwili... Kobiety i poezji nie da się rozłożyć na czynniki pierwsze, bo żadna z nich nie jest sumą składników ale czymś daleko bogatszym i piękniejszym...

"Mieszkam w pałacu Możliwości"... pisała niegdyś Emily Dickinson... jak każdy prawdziwy poeta CZUŁA poezję i kochała...

Tymczasem dzisiejsze stada "literaturoznawców" usiłują nam wtłoczyć, że poezję czyta się przez znajomość kontekstu, biografii poety, budowy wiersza i zastosowanych środków artystycznych. Mielą nam poezję na heksametry daktyliczne akatalektyczne z rozwiązaną tezą nagłosu spondeicznego... Rozpinają nam wiersze na sieciach semantycznych i hermeneutycznych. Tak jakby za wszelką cenę usiłowali zamaskować swój brak bladego pojęcia o poezji.

To tak jakby piękno Kościoła Mariackiego wyprowadzać drogą dedukcji logicznej z chemicznej analizy spoin między cegłami wieży Mariackiej.

Zastanawiam się kiedy wreszcie skończą się te kretynizmy pod hasłem "jedynie słuszna interpretacja wiersza...". Nie ma takiej i być nie może. Nie wierzę, że jakikolwiek prawdziwy poeta choć przez sekundę tak postrzega poezję. Pisze co czuje. Owszem, to co czuje wiąże się z tym co go otacza, z tym czego doświadczył, z tym co na dany temat myśli. Ale i jest czymś więcej. Jeśli nie jest, to w ogóle nie jest poezją.

To, czego brakuje w dzisiejszych szkołach to właśnie jasnego powiedzenia, że poezja sama w sobie nie ma żadnej wartości, ani żadnego znaczenia jeśli nie odnajdzie go w nas samych. Kontekst powstania, środki warsztatowe, intencje napisania, to tylko przegródki, do których dla porządku utwór wrzucamy. Myślę, że do naszej własnej rzeczywistości powinniśmy odnosić poezję, nie do niczego innego. Nie istnieje żadna obiektywna prawda o poezji, klucz interpretacyjny, wykładnia. Prawda o poezji, to prawda leżąca wyłącznie w nas samych. A więc prawda ZAWSZE subiektywna i jeśli ktoś tego nie rozumie to niech nie zabiera się za przybliżanie innym poezji bo nie ma o niej pojęcia.

Właściwie jest chyba tylko jeden aspekt, gdzie analiza poezji miałaby jakąkolwiek wartość. Chodzi o to, aby pokazać nieobeznanemu z nią człowiekowi, że poezja nie jest tylko poukładanym zlepkiem słów i zdań. Że ma dużo większą głębię.
I tylko tyle.